Uroczystości związane z 71. rocznicą wybuchu Powstania Warszawskiego tradycyjnie odbyły się pod odwachem. Kiedy o godzinie 17.00 w sobotę zawyła syrena, wszyscy stanęli na baczność. Ale co z tego, skoro ruchu nie zamknięto choćby na kwadrans, a wszystko odbyło się jakby naprędce.
W tym roku płockie uroczystości były skromne, chociaż nie brakowało młodych ludzi z harcerstwa, rajdu rowerowego upamiętniającego wydarzenia z sierpnia 1944 roku, rodziców z maluchami machającymi białymi i czerwonymi balonikami albo z opaskami na rękach ze znakiem Polski Walczącej. Pojawili się przedstawiciele organizacji kombatanckich i osób represjonowanych oraz osoby ze Stowarzyszenia Historycznego im. 11. Grupy Operacyjnej Narodowych Sił Zbrojnych. Zabrakło za to polityków, radnych miejskich, którzy składali kwiaty, przedstawicieli Ratusza za wyjątkiem kierownika wydziału edukacji i kultury, Marka Bębenisty. Osób składających hołd było tak mało, że nawet nikt nie zatroskał się o to, aby wyczytać składy zaledwie kilku delegacji. W między czasie rumor robiła Ciuchcia Tumska i przejeżdżające samochody z przyczepkami wożącymi motorówki.